wtorek, 17 grudnia 2013

Rozdział 6

  20.06.2016.r.

  Godzina 20:00, zostało już tylko zaledwie 45 minut do mecz Polska - Dania. Piłkarze razem z trenerem weszli do szatni, by omówić ostatnie szczegóły co do ustalonej wcześniej taktyki.
- To co panowie? Gramy ofensywnie, z resztą wiadomo dlaczego. Kosa, dzisiaj wyjątkowo w bramce, dlatego, też w środku boiska musicie stopować każde akcje Duńczyków. Co więcej.. Otóż to, iż przydałoby się w razie "w" cofać do obrony. No i to wszystko, nie zawiedźcie i grajcie na 100%, a teraz przebierać się i psychicznie przygotowywać na te spotkanie. - powiedział wychodząc z szatni
  Chłopaki ze zdziwieniem popatrzyli się na młodego Koseckiego.
- Mam coś na twarzy? - spytał rozdrażniony
- Niee.. Wszystko w porządku, tyle tylko, że masz stać w bramce.. To już jest dziwne. - dukał Domi
- Ja, nie jestem z tego powodu zadowolony, ale to tylko jeden mecz. Wytrzymam. - oznajmił zakładając korki
- Miejmy nadzieję, że się spiszesz, a teraz ubierać się i do rękawu! - uciął kapitan
  Zawodnikom nie pozostało nic innego jak posłuchać kapitana, bo to w końcu on kierował drużyną. Nikt nie był bardziej opanowany od niego, nawet Łukasz.
  Czas tego dnia mijał bardzo szybko, aż w końcu piłkarze musieli opuścić szatnie i wybiec na boisko. Stres i niepewność jak zawsze doskwierały w najlepsze, tworząc śmiertelny duet. Lecz tym razem Biało - Czerwoni dla odmiany, byli spokojni i opanowani, to ich przeciwników zżerał strach przed porażką.
  Pierwsza połowa była wyjątkowo nudna, ale wszystko szło po myśli trenera i każde akcje kończyły się w środku boiska. Duńczycy mieli chyba tą samą taktykę, gdyż oni również stopowali nas w tym obrębie. Schodząc do szatni każdy miał inne odczucia co do dalszej części meczu. Jedni myśleli "Uda się." drudzy "Nie będzie tak źle", a inni "Przegramy." Tak, również złe scenariusze przewijały się przez myśli naszych piłkarzy. Fornalik to widział i kiedy tylko weszli do szatni zaczął swoją przemowę.
- Jest dobrze, nawet powiem więcej, jest bardzo dobrze. Jeżeli będziecie grać tak przez kolejne 45 minut, to zwycięstwo, lub remis mamy jak w banku. Rzeźnik, musisz włączać się w akcje ofensywne, bo na obronie ewidentnie nie masz co robić, to samo tyczy się ciebie Łukasz. - uśmiechnął się przyjaźnie - Chłopaki, dacie radę i ja to czuję. Te rozgrywki będziemy dobrze wspominać. Co tu jeszcze... A tak! Kosa, ty też staraj się włączać w akcje ofensywne.
- Ale trenerze przecież ja jestem bramkarzem i jak wyjdę z bramki to nie będzie miał kto mnie asekurować.. - wtrącił zaskoczony
- Rób to co ci każe, dzisiaj gramy jeszcze bardziej odważnie, rozumiesz? Musimy wystraszyć przeciwnika i spróbować czegoś nowego. To co? Idziemy na drugą połowę! - krzyknął entuzjastycznie i opuścił szatnię
- Czy tylko ja mam wrażenie, że trenerowi coś odwaliło? - spytał niepewnie Robert
- Też mi się tak zdaje.. Więc, cóż nam począć, nie słuchajmy się go. - zaczął Kuba - Kosa, ty stój w tej bramce i nigdzie się z niej nie ruszaj. Łukasz i Rzeźnik tak jak zawsze na obronie, a my, my w natarciu, po prostu nie możemy pozwolić na wyprowadzenie niebezpiecznej akcji Duńczykom, zrozumieliście? - spytał kapitan łapiąc za klamkę
- Jasne, tak łatwo się nie damy. - zawtórowali mu koledzy
  Drugą połowę zaczynali nasi przeciwnicy, lecz szybko stracili piłkę. Udało nam się przedrzeć przez obronę reprezentacji Danii, Robert zdecydował się na strzał, który zdołał wypiąstkować bramkarz. Futbolówka znalazła się pod nogami jednego z Duńczyków. Biegł on środkiem boiska, gdzie akurat nie było ani jednego naszego zawodnika. Łukasz i Rzeźnik co sił biegli w jego stronę. Pierwszy wślizg wykonał Rzeźniczak, lecz był on nieskuteczny. Chwilę później to samo uczynił Łukasz, któremu udało się wyprowadzić z równowagi zawodnika z numerem 17 na koszulce. Trwało to chwilę, bo ten nie miał zamiaru się poddać i szybko podniósł się z murawy, ponownie dopadając do piłki. Młody Kosecki pewnie wyszedł z bramki, sunął wprost na rozpędzonego Duńczyka. Minął pole karne i nie miał zamiaru zwalniać, biegli na siebie, aż w końcu Duńczyk zorientował się w intencjach Kuby i bezczelnie go przelobował. Co uczynił Kosecki? Odwrócił się i począł pędzić w stronę bramki, to samo gestem ręki rozkazał swojemu imiennikowi, oraz Łukaszowi. W trzech mieli większe szanse co do wybicia piłki, która leniwie turlała się w stronę wielkiego prostokąta. Niestety, ten kto powiedział, że piłkarz nie jest w stanie dogonić piłki miał rację.. Ku naszemu niezadowoleniu futbolówka znalazła swoje miejsce między słupkami.. Nasi trzej zawodnicy byli tak bardzo rozpędzeni, że nie zdołali wyhamować. Rzeźnik, Piszczu i Kosa uczynili to samo, co przed momentem piłka, również zaplątali się w siatce.
  Do końca owego spotkania zostało zaledwie 5 minut, żaden Polak nie był z tego powodu zadowolony, lecz zbawienie nadeszło w najmniej spodziewanym momencie. Jeden z Duńczyków sfaulował Furmana 26 metrów od bramki, a sędzia odgwizdał rzut wolny i obdarzył sprawcę żółtym kartonikiem. Lewandowski, Krychowiak lub Furman, któryś z nich maił podejść do wykonania tego rzutu.
- No to co, Dominik, wszystko jest w twoich rękach. - rzekł poważnie Lewy
- Ale ja czuję, że to spieprzę! - uniósł się Furmi
- Spokojnie, Domi, oni myślą, że to ja będę strzelał, bo w końcu poprawiałem piłkę. Zrobimy taką mini kombinację, wezmę rozbieg, ale przebiegnę obok piłki, wtedy ty i Robert również, obydwoje będziecie biegnąć do oddania strzału, ale Robert w ostatniej chwili odskoczy i to ty oddasz strzał. Zrozumiałeś? - zapytał ze zdenerwowaniem Krychu
- Tak, zrobię wszystko co w mojej mocy by nie zawieść. - wstrzymał oddech
  Arbiter główny zezwolił na wykonanie stałego fragmentu gry. Krychu jeszcze raz dla niepoznaki poprawił piłkę, odliczył 5 kroków i zaczął biec w jej stronę. To samo uczynił Domi i Robert, który tak jak było zaplanowane odskoczył w prawy bok. Furman zamachnął się i mocno kopnął piłkę, która nabrała takiej rotacji, że bramkarz rzucił się w lewą stronę, a ona zmieniła kierunek i odbijając się od wewnętrznej strony słupka zatrzepotała w bramce. Chwilę później arbiter zakończył to spotkanie. Chłopaki nie kryli swojej radości, bo już nie pamiętali kiedy wyszli z grupy na jakiekolwiek ważne dla reprezentacji rozgrywki.
- Brawo panowie! Już po jutrze gramy mecz ćwierćfinałowy! Zgadnijcie z kim! - piszczał z radości Waldek
- Z Włochami?
- Ukraina?
- Hiszpania?
- Czechy?
- Bingo! Z reprezentacją Czech! Jutro po południu lecimy do Marsylii, tam odbędzie się mecz. Teraz uśmiech i do hotelu. Musicie wypocząć, bo wasze mięśnie po tym boju już na pewno ledwo zipią!
- Oj tak. - przytakiwali jednogłośnie piłkarze

                                             
Wiem, że być może zawiodłam was tym rozdziałem, ale kolejne mecze będą już ciekawsze, no i zbliżamy się do końca :D

5 komentarzy:

  1. Ale super ! Chłopcy wyszli z grupy ;) opis meczu jak zwykle wspaniały :* zapraszam do mnie legiakuba.blogspot.com i nela-robert.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww <3 Cuudeńko! ♥
    Kocham ten blog <3
    Nie możemy zbliżać się do końca! ;D
    Ale Kosa w bramce haha nie mogę :d
    Czekam na kolejny, buziaki ; *

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zawiodłaś ! :)
    świetny rozdział ! :)
    Czekam na kolejny i zapraszam
    pomimowszystkokocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepsze ! <3 mam nadzieję, że naprawdę tak zagrają na Euro 2016 :) Świetny blog !

    OdpowiedzUsuń
  5. teraz to mnie napaliłaś na te styczniowe sparingi. pisz dalej! <3

    OdpowiedzUsuń