wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 5

  19.06.2016.r.

  Poranek, zawsze po meczu jest męczący, gdyż no cóż, zmęczenie i bolące nogi dają się we znaki. Piłkarze mimo wczesnej pory zwlokli się z wyjątkowo wygodnych łóżek i skierowali swoje kroki w stronę restauracji. Cały sztab trenerski czekał aż chłopaki spożyją posiłek i razem wylecą do Lyonu.
- Robert, co ty taki niemrawy dzisiaj jesteś? - spytał Kuba szturchając kolegę w ramię
- Od tego wczorajszego bronienia cały bark mnie boli.. - zaczął narzekać napastnik
- Nie dziwię ci się.. Mówiłeś to trenerowi? - spojrzał na niego podejrzliwie
- Nie, bo gdybym coś powiedział to wysłałby mnie na jakieś chore badania, co by trochę potrwało i mógłbym nie wystąpić w nadchodzącym meczu, a wiesz, że mimo moich starań kibice chcą więcej z mojej strony i wiesz co? Wcale się im nie dziwię, bo to, co pokazuję w Borussi, a to co pokazuję w reprezentacji różni się od siebie kosmicznie. - powiedział spuszczając głowę
- Ej, stary nie martw się i idź do trenera, bo zdrowie jest tu najważniejsze, nie sądzisz? - z ust kapitana ponownie wybrzmiało pytanie
- Masz rację. - przyznał wstając od stołu
  Robert z wielkimi obawami podszedł do rozprawiającego w najlepsze trenera.
- Przepraszam, że przeszkodzę, ale muszę z panem porozmawiać... Najlepiej w cztery oczy. - oznajmił wodząc wzrokiem po twarzach sztabu
- No dobrze, tak więc chodźmy. - pokazał ręką drzwi
  Waldemar poszedł z Robertem do swojego prowizorycznego na ten czas gabinetu.
- Słucham, o czym chcesz mi powiedzieć. - zaczął siadając
- Od wczoraj strasznie boli mnie bark...
- Zaraz zawołam fizjoterapeutę! Boże, ty nie możesz mieć teraz kontuzji! - przerwał mu zrywając się z krzesła
- Ale to nic poważnego, przynajmniej tak mi się zdaję. - uspakajał go Robert
- Nie, nie, nie kadra mi się rozsypuje! Wiesz co? Najlepiej będzie jak odpuszczę ci ten mecz z Danią, bo jestem pewien, że będziesz nam potrzebny w ćwierćfinale. A fizjoterapeuci zajmą się tobą jak dotrzemy do Lyonu. - oznajmił otwierając drzwi - Idź do siebie po walizki, zaraz wylatujemy
                                                                       * * * * * *
  Po godzinie 13. kadra trenera Fornalika szczęśliwie wylądowała w Lyonie. Zmęczenie się ulotniło i na twarzach zawodników pojawiły się lekkie uśmiechy. Gdy wszyscy rozpakowali swoje rzeczy udali się na Stade Gerland, stadion tutejszej drużyny. Waldemar nie oszczędzał piłkarzy przed arcyważnym meczem, tylko wyciskał z nich siódme poty. Robertem na czas treningu zajęli się specjaliści, okazało się, że nasz napastnik, tak jak przewidział trener. będzie musiał pauzować przez jeden mecz, by dojść do siebie. Lewy z kwaśną miną wszedł na murawę.
- I co? Co powiedzieli? - dopytywał się Waldemar
- Nie mogę zagrać w jutrzejszym meczu.. - wyjaśnił krótko, zwięźle i na temat
- To mamy problem.. Kto stanie w bramce? - głowił się na głos
- Może...
- Już wiem! Kosa! Po tym co wczoraj wyprawiał, może dać sobie radę! - przerwał mu po raz kolejny tego dnia
- Ale...
- Nie, nie ma żadnego "ale". Kosa! - krzyczał - Kosecki! No Kuba, no! - pieklił się
- Już idę! - odkrzyknął
- Ty. - dotknął jego klatki piersiowej palcem - Staniesz jutro w bramce.
- Trener żartuje, prawda? - zwrócił się do Roberta
- Nie, z resztą sam widziałeś, że wczoraj to ja pełniłem funkcję bramkarza... - wyjaśnił zirytowany
- Ale ja się nie nadaję! To, że zrobiłem jedno salto nic nie znaczy! - denerwował się
- A zasadził ci ktoś kiedyś kopa w dupe? - spytał Fornalik
- Nie. - stwierdził szybko
- To albo staniesz w tej cholernej bramce, albo ja sprzedam ci takiego kopniaka dupciu. - zaśmiał się
- Ej! Nie przypominajcie mi tego incydentu! To było prawie 4 lata temu, i to wszystko była wina moich spodenek! A właściwie to gumki... - plątał się
- Dobrze już dobrze.. Ty gumko. Czy chcesz, czy nie i tak jutro będziesz bramkarzem. - nakazał trener
- Okej.. - poddał się młody Kosecki
- Chłopaki! Koniec na dzisiaj! Zbieramy się, bo jutro czeka was ważny mecz, a już bardzo późno, więc na kolację i spać! - zarządził, a wszyscy zrobili dokładnie tak jak kazał

                                                   
Nudny, ale w kolejnym będzie ciekawiej, bo w końcu znajdzie się w nim opis meczu :D 

6 komentarzy:

  1. MATKO! RYCZĘ! HAHAHAHA! ZE ŚMIECHU! KOSA I BRAMKA! JUŻ TO SOBIE WYOBRAŻAM! HAHAHAHAHHA! MAAATKO!
    Rozdział nie jest nudny, jest śmieszny! Hhahaha! Naprawdę! Pomimo tego, że króciutki, to wybaczam, bo liczę, że następny bedzie dłuuugi! :D
    No i znowu pojawia się moje pytanie, które sobie zadaje od początku! Czy to będą same takie opisy meczy, stosunki piłkarzy, co się dzieje na boisku, w szatni i takie tam, czy to jest wstęp do jakiejś miłości? Hhahaha! Bo ogl, to za bardzo nie wiem czego mogę się spodziewać, ale mam nadzieję, że mnie zadziwisz jeszcze nie jeden raz! Hhahaha! :D
    UWIELBIAM CIĘ I CZEKAM NA NASTĘPNY! ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaha Kosecki i bramka haa :D niezłe, niezłe ^^
    Biedny Robert ;/
    Czekam na kolejny, buziaki ; *

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha...nie no Kosa... XD a pod koniec dobre z tą gumką w spodenkach hehe ;D
    Rozdział genialny . ! :D
    Niecierpliwie czekam na next i pozdrawiammmmm ;* ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. hhahaha nie mogę !!<3 Pozdrowienia z podłogi !;* HAHAHA czekam nn :* Rozbawiłaś mnie xd
    Zapraszam w wolnej chwili do mnie http://i-love-forgives-all-is-love.blogspot.com/ obserwacje i komentarze mile widziane ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Oby Koseckiemu znowu spodenki nie spadły :D
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie no błagam! Kosa na bramce? Będzie komicznie, coś tak czuję. Co do Roberta to się zgadzam, bo mam wrażenie, że w kadrze występuje jego nieudolny brat bliźniak. Wziąłby się za siebie, a nie ... Fornalik rządzi zawsze i wszędzie! I Dupa Koseckiego też!

    OdpowiedzUsuń