niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 10

24.06.2013.r.

  10 godzina, wszyscy, no, prawie wszyscy, bo oprócz Łukasza, przybyli do pokoju Grześka. Nikt o nic nie pytał, tylko Krychu rozpoczął swój nienaganny monolog.
- Słuchajcie. Ściągnąłem was tutaj z myślą o naszym obecnym kapitanie. Pewnie zauważyliście, że trener miał go wczoraj w dupie, a on chciał ustalić z nim kilka, naprawdę ważnych spraw co do dzisiejszego meczu. Chciałbym abyśmy teraz omówili taktykę i ustawienie. Wiem, że to do naszych obowiązków nie należy, że my jesteśmy tylko wykonawcami, ale możemy zrobić wyjątek. Łukasza z nami nie ma, bo nie chcę żeby miał kłopoty przez nasze wybryki, bo jak nie daj Boże przegramy ten mecz, to cała wina będzie zrzucana tylko i wyłącznie na niego, więc do tego dopuścić nie możemy, rozumiecie? - spytał na co chłopaki twierdząco przytaknęli
- Damy z siebie wszystko. Chociaż wiem, że łatwo nie będzie, bo to w końcu Portugalia, ale możesz na nas liczyć. - stwierdził Robert
- Tak, jesteśmy jak najbardziej za tą myślą. - poparł Domi
- Jak dla mnie świetny pomysł chłopaki, ale do urodzin trenera zostało jeszcze bardzo dużo czasu. - ku zaskoczeniu piłkarzy Wojtek zmienił temat
- Jaki pomysł? O co chodzi? - wtrącił Łukasz wychylający się zza drzwi
- Chcemy zrobić niespodziankę urodzinową trenerowi i właśnie obmawialiśmy niektóre sprawy. - uśmiechnęli się niepewnie
- No dobra, ale i tak wiem, że to nie o to chodzi. Teraz mamy iść na śniadanie więc do restauracji, ale już! - nakazał wystraszonym kompanom
                                                                          * * * * * *
  25 minut, dokładnie 15 000 sekund pozostało do półfinałowego spotkania między reprezentacją Polski i Portugalii. Piłkarze przebrali się w szatni, byli już po rozgrzewce, czekali na trenera, lecz ten długo się nie pojawiał. Nagle po pomieszczeniu rozległ się doskonale znany dźwięk Łukaszowi, a mianowicie znak, że dzwoni jego przyjaciel.
- Dobra chłopie! Niedługo wychodzicie! Dawaj na głośnomówiący!
  Piszczu posłusznie wykonał polecenie Kuby i jego głos rozlegał się już po całej szatni.
- Słuchajcie mnie uważnie! Ten mecz to jedyna szansa na pokazanie naszych umiejętności! Dajcie z siebie 120% i mimo niekorzystnego wyniku nie poddawajcie się, tylko walczcie do końca! Zapamiętajcie te słowa "Nadzieja umiera ostatnia!" Teraz też tak będzie! Nie zawiedźcie tabunu kibiców, którzy specjalnie pojechali do Paryża! A teraz wio na boisko, bo już się transmisja zaczyna! Trzymam kciuki! - rozłączył się
- Słyszeliście co powiedział Kuba! Zepnijmy poślady i dajmy z siebie max! - kontynuował Łukasz
  Wtem do szatni wszedł zdenerwowany Fornalik.
- Chłopaki! Zmiana planów! Łukasz, nie wyjdziesz w pierwszym składzie, Kamil przejmujesz opaskę kapitańską. Nie zadawajcie zbędnych pytań i na boisko!
- Ale trenerze! Przecież jak Łukasz nie zagra to nasze ustawienie szlag trafi! - bulwersował się Robert
- No i co z tego! Dzisiaj grajcie wolną amerykankę! Róbcie co chcecie byleby zaskoczyć przeciwnika. - wyszedł z szatni
  Tuż za nim ruszyli zawodnicy. Arbiter główny rozpoczął mecz. Pierwsza połowa była niespokojna, niespokojna dla naszego zespołu. Jedna składna akcja Portugalczyków w 41 minucie przyniosła im bramkę. Obrona bez, Łukasza można by rzec, nie funkcjonowała, a na ławce rezerwowych panował szał, szał złości i niezadowolenia, bo jak tu się cieszyć gdy drużyna przegrywa w tak ważnym spotkaniu, z tak ważnym przeciwnikiem, jakim niewątpliwie była Portugalia. To był sprawdzian. Sprawdzian dla Polskich piłkarzy mający na celu zobaczenie czy podołają zadaniu i nie poddadzą się, tylko będą walczyć, walczyć do końca. Pierwsze 45 minut dobiegło końca, a zawiedzeni zawodnicy zeszli do szatni.
- Wiem, że jest wam ciężko bez Piszczka, ale myślę, że jeszcze trochę wytrzymacie... - powiedział Fornalik po czym wymknął się zostawiając piłkarzy w niezłym osłupieniu
- O co mu dzisiaj do cholery jasnej chodzi?! Mam tego dość! Chcę wam pomóc i czuję, że mogę to zrobić, ale kurwa nie mogę, bo trener nie chce dać mi szansy! Co jest grane?! - pieklił się Piszczu - Ja muszę wyjść na boisko!
- Ja wiem co zrobić, ale o tym dowiecie się w trakcie. - Kamil wbił wzrok w podłogę
  Przerwa minęła niezwykle szybko i nadeszła pora na drugie 45 minut gry, od których zależał dalszy los naszej drużyny. Pierwsze minuty po przerwie tak samo jak i przed nią należały do Portugalczyków. Nasza ofensywa i defensywa nadal nie mogła nijak współgrać.
  Nagle 15 minut przed końcem tego spotkania rozpędzony Ronaldo gnał lewą flanką w stronę pola karnego. Z łatwością ograł Kamila zwodem w prawą stronę, jego szarża trwała w najlepsze, aż oddał strzał z dystansu. Piłka niczym błyskawica, leciała w światło bramki. Kibice wstrzymali oddech.....

                                       

A co mi tam :D Napięcie rośnie :D 

3 komentarze:

  1. Co ten Fornalik odstawia?! Ja mógł nie wystawić Łukasza do wyjściowego składu?! Oby Wojtek jakoś wybronił tę sytuację! :) Z niecierpliwością czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogę zadźgać Fornalika? grrr ;/
    Jak on mógł Piszcza ze składu wyrzucić ;/
    Czekam z niecierpliwością na kolejny, buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. No to tp przegięcie żeby mojego Piszcza nie wystawiać! :// Czeeekam jak zawsze na kolejny i przepraszam że tak późno komentuje
    Zapraszam też na nowy do mnie na megan-marco-marc-story.blogspot.co.
    Kaii

    OdpowiedzUsuń